Medalobranie (III)

Było już o 3 Maja i 15 Sierpnia, teraz trochę wspomnień z lat minionych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Krótko, bo ciężko mi się klika po poważnej kontuzji prawej ręki, która wyeliminowała mnie z blogowania na ponad dwa miesiące. Nagabywano mnie o przyczyny milczenia, a to „tylko” niefortunny upadek. A chciałem pisać o zaniku kompetencji w wielu obszarach życia polityczno-gospodarczo-społecznego. Temat jest nieustannie aktualny, wiec go wkrótce podejmę. Także nieco refleksji o Kampanii Wrześniowej z perspektywy mnie – syna kombatanta wrześniowego (i jeńca oflagów). Z uwag o współczesnych wyzwaniach Polski zbrojnej (?) wycofam się, bo to tylko słowa, słowa… i świetlane plany.

11 listopada, w dwóch kolejnych latach uczestniczyłem w uroczystościach pod patronatem Prezydenta B. Komorowskiego. Oprócz stałych (także i dzisiaj) elementów celebry, warto zatrzymać się nad pomysłem marszu „Razem dla Niepodległej”. Był to dobry pomysł, chociaż oczywiście ówczesna opozycja nie uczestniczyła. Teraz będzie podobnie, i to na uroczystościach 100. Lecia Niepodległości. Cóż, nasze piekiełko.

O tamtym marszu, mnie uczestnikowi, warto jednak wspomnieć.  Impreza miała kilka zalet. Po pierwsze – spontaniczność. Kto chciał to dołączał. Nie trzeba było specjalnych zaproszeń. Po drugie: brak drażniącej obecnie obecności służb. Tylko prezydent z małżonką i premier mieli rozpoznawalną obstawę. Ja „meandrowałem” pośród tłumu, rozmawiając ze znajomymi ministrami, parlamentarzystami, jak i nieznajomymi uczestnikami, którzy dołączali z chodnika. Wreszcie po trzecie , życzliwe otoczenie przemarszu (wzdłuż ulic i w oknach). Były to inne czasy, gdy poziom agresji zwolenników różnych opcji politycznych nie przypominał dzisiejszego ujadania.

Były też i wpadki. Czoło kolumny miało charakter historyczny (teraz wzmacnia on defiladę 15 Sierpnia). Niestety jeden z rumaków cierpiał na biegunkę. Nieźle ślizgaliśmy się w końskim g….., dopóki służby miejskie nie oczyściły Alei Ujazdowskich szuflami do śniegu. Przedobrzył doradca prezydenta prof. T Nałęcz, który z pojazdu z nagłośnieniem komentował historyczne fragmenty trasy przemarszu. Nie milkł ani na chwilę. Zaczęliśmy zawody, jak temu głosowi uciec: może do przodu, ale tak kroczył Pan Prezydent.

W moim przekonaniu „Razem dla Niepodległej” było niestety tylko częściowo udaną próbą narodowej integracji, usytuowaną pomiędzy infantylnym orłem z czekolady (3 Maja 2013), a feuerzeugami na Moście Poniatowskiego.

Dzisiaj pozostają chyba tylko koncelebrowane msze święte, na których widać w telewizji tylko przedstawicieli części społeczeństwa.

Ale pamiętajmy, że nasze niepodległe (chociaż tylko częściowo) stulecie, to wspólny narodowy wysiłek, ponad podziałami politycznymi, gdy trzeba było.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s