Wczoraj odbyła się Wielka (jak to nazywają rządowe media) Defilada z okazji Święta Wojska Polskiego w 100. Lecie Niepodległości. Moje uwagi z poprzedniego bloga p.t. „Czas medalobrania cz.II” sprawdziły się.
Część lądowa imprezy nie wywołała niespodzianek. To powtórka z lat ubiegłych, tyle, że liczniejsza i z czołgiem Abrams i z Patriotem z USA. Stąd chyba kwaśna mina szefa MON na trybunie honorowej, z jedyną nowością -pojedynczym zestawem przeciwlotniczym Poprad w tle trybuny. Nad tak zwanym rzutem pieszym – współczesnym i historycznym nie będę się rozwodzić. Wypadł sprawnie i okazale, a podziwiać należy grupy rekonstrukcyjne, które angażują się z patriotyczno-hobbistycznej motywacji i za własne pieniądze.
Dowodem regresu był ewidentnie pokaz lotniczy. Antyczne śmigłowce Mi 2 wywołały wśród znawców obawy o bezpieczeństwo publiczności i ich załóg. Samoloty dla VIPów, których przez lata nie było (to skandal poprzednich rządów), a teraz mnożą się nadmiernie, są źródłem mieszanych odczuć. Ale ciosem jest, miejmy nadzieję, że chwilowe, zawieszenie lotów ok. 30 myśliwców MIG 29 po ich niedawnych dwóch katastrofach. Do obrony polskiego nieba pozostaje 48 myśliwców F 16 Jastrząb, bo o przestarzałych 16 szturmowcach Su 22 nie wspominam. Mała Belgia (z przyjaznym otoczeniem) ma więcej myśliwców od „frontowej” Polski, nie mówiąc o Grecji (ok. 200 sztuk). To skutki zaniedbań wszystkich rządów po 1989 roku. Może z wyjątkiem rządu lewicowego, za czasów którego uruchomiono ten jedyny, mizerny zresztą kontrakt na samoloty myśliwskie. Szacuje się, że nasz wschodni sąsiad mógłby tylko na nas rzucić około dziesięć razy więcej maszyn niż posiadamy obecnie.
Przy okazji proponuję chwilę wspomnień. Za PRL lotnictwo używało w okresie 20 lat blisko 600 samolotów myśliwskich MIG 21, a fabryka w Mielcu wyprodukowała chyba z 1300 licencyjnych odrzutowców LIM starszego typu. Nadmieniam, że nigdy nie byłem apologetą komunistycznej Polski, ale proporcje warto znać, chociaż dotyczą czasów zimnej wojny.
W świetle powyższych faktów, trudno się dziwić, że ostatnio osunęliśmy się w międzynarodowym ranking siły naszej armii o 1 (lub 2) pozycję i jesteśmy gdzieś na dwudziestym miejscu.
Wisienką na torcie, kończącą pokaz lotniczy, był przelot czterech najnowocześniejszych myśliwców USA, maszyn przewagi powietrznej typu F 22 Raptor. Rozgadani komentatorzy TVP nawet ich nie zauważyli (czyżby sławna niewidzialność Raptorów, czy też niekompetencja mediów ). Zresztą chaotyczna praca kamer i brak synchronizacji z komentarzem, były dla widza telewizyjnego dużym mankamentem. Dobrze natomiast bawili się widzowie.
Czas na wniosek końcowy. Róbmy defilady rzadziej, bo żołnierz musi się szkolić i na to przeznaczajmy między innymi środki MON, a przy okazji nie epatujmy ciągle tym samym starzejącym się sprzętem.
Jednak tegoroczną Defiladę 100. Lecia Niepodległości trzeba było zorganizować. A Prezydent RP w swoim okolicznościowym przemówieniu słusznie odwoływał się do opieki boskiej.