Czas medalobrania – refleksje nad celebrą (I)

Dosłużyłem się w 2000 roku Srebrnego Krzyża Zasługi. Traf chciał, że pod koniec kadencji Prezydenta B. Komorowskiego, zostałem zaproszony jego pismem na uroczystość wręczenia mi Złotego Krzyża Zasługi, co jako państwowiec oraz mundurowy górnik przyjąłem z satysfakcją. Trochę nie pasował mi termin pomiędzy okresami medalobrania (mój neologizm), czyli 3 maja, 11 listopada, 15 sierpnia (Święto Wojska Polskiego)  i  4 grudnia (Barbórka). Ale nic to !

W sławnej sali „Pod żyrandolem” Pałacu Prezydenckiego spotkał mnie srogi zawód. Zabiegana pani z listą nagradzanych stwierdziła, że ma już jednego Sławomira B., czekającego w szeregu. Naszło mnie olśnienie. Wszak to mój „sobowtór” z woj. śląskiego, z którym spotkałem się raz w życiu i który niechcący przysporzył mi kłopotów, gdy w 2006 r. trafiłem z katowickiego Wyższego Urzędu Górniczego do warszawskiego  Głównego Urzędu Statystycznego. Pewna posłanka prawicy (wtedy i dzisiaj) sprawdzała, czy to ten Brodziński.  Ów był i jest działaczem lewicy z Zagłębia, a ja zawsze bezpartyjnym centrystą z administracji rządowej. Uff, przeszedłem weryfikację, ale odtąd używam w życiu publicznym drugiego, trochę pretensjonalnego w codziennej polszczyźnie,  imienia  (Marek).

Z Pałacu Prezydenckiego wybyłem cichaczem, pomimo smakowitych zapachów unoszących się z sąsiedniej sali bankietowej. Nikt nie wyraził później ubolewania.

W następstwie tego faux  pas zwróciłem się przez właściwy sekretariat Ministerstwa Środowiska do odpowiedniej komórki medalowej Kancelarii Prezydenta o wyjaśnienie, czy „R-ce” przysługują odznaczenia w czasie pełnienia swoich obowiązków. Miałem  na uwadze 38 lat pracy (w tym ok. 23 lata w administracji rządowej) w kontekście medalu „Za długoletnią służbę”. Odpowiedź była negatywna, co uznałem za zasadne. Jednak tylko do momentu, gdy znany minister D. z KPRP przypinał w mojej obecności tenże medal osobie podlegającej (?) podobnym restrykcjom. Wtedy przypomniałem sobie poradę bardziej doświadczonych w medalobraniu kolegów, że losowi trzeba pomagać.

Zamykając temat, sięgnijmy przewrotnie do historii. Order Orła Białego najwyższe i najstarsze polskie odznaczenie państwowe, ma niezbyt chlubną genezę. „Wymyślił” go uwikłany w walki wewnętrzne król polski August II (Wetyn), jako medal pamiątkowy  i w 1705 roku w Tykocinie wręczył obecnemu tam swojemu sojusznikowi – carowi Piotrowi I (Wielkiemu).  W zasadzie, dopiero II RP zrehabilitowała to odznaczenie.

W czasach PRL odznaczenia dzieliły się na wybrane „chlebowe” ordery (skutkowały dodatkami do pensji) oraz pozostałe medale (bez skutków finansowych). System ten zniesiono w 1999 roku.

A dlaczego o tym piszę ? Może, żeby nabrać zdrowego dystansu do celebry.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s